á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czy mój początkowy zachwyt i entuzjazm pozostał tak samo żarliwy gdy już przeczytałam książkę?
Niestety nie.
Gdy do Artura Górskiego odezwał się pewien więzień i przybliżył mu swoją historię, (...) zainspirowany autor postanowił napisać książkę i właśnie tak powstała opowieść o życiu seryjnego mordercy. Opowiada nam jak wyglądało jego dzieciństwo i opisuje w jaki sposób (w jego przekonaniu) matka i ojczym zrujnowali mu całe życie. Jak popełnił pierwsze morderstwo (za które obwiniał swoją ofiarę) oraz jak wyglądała jego tułaczka po całej Polsce (i nie tylko) pociągami, podczas której kradł i zabijał kolejne osoby.
Zacznijmy od tego, że "Po prostu zabijałem" jest mieszanką dziennikarstwa śledczego z literaturą- nie jest to dokładny zapis wspomnień mordercy. Autor pozwolił sobie na własną interpretację wydarzeń o czym informuje czytelnika już na pierwszych stronach. Możliwe, że to właśnie ten czynnik oraz nieprawdopodobne zdarzenia z życia bohatera, brak jakichkolwiek ludzkich odruchów i tak wiele morderstw sprawia, że czytelnik w pewnym momencie ma wrażenie, że wszystko jest jedną wielką fikcją literacką.
Dodatkowo styl wypowiedzi mordercy, jego chęć przypisania sobie jak największej liczby morderstw, które niestety w książce są opisane tylko powierzchownie, sprawiły że miałam nieodparte wrażenie, iż bohater stara się tylko podnieść tymi opowieściami swoje ego.
Znalazłam również kilka nieścisłości w tekście (podany wiek, albo status finansowy rodziny), które dodatkowo sprawiały, że coraz mniej wierzyłam w cokolwiek co zostało tam napisane.
Wielkim minusem dla mnie był też fakt, że w książce nie znajdziemy żadnej analizy zachowania sprawcy- zero wniknięcia do jego psychiki. Z tej książki nie można też wyciągnąć żądnego morału, puenty, ona po prostu nie wnosi nic do życia czytelnika.
Podsumowując, jest to krótka historia o tym jak 15-latek staje się mordercą i złodziejem bez skrupułów, będącym z siebie dumnym z tego powodu.
Osobiście książki nie polecam, bo uważam, że na rynku czytelniczym są lektury o podobnej tematyce, a jednak o niebo lepsze, które w porównaniu z tą książką potrafią wywołać w czytelniku emocje i zapadają w pamięci na długi czas. Jeśli jednak już ktoś skusi się na przeczytanie jej to dobra wiadomość jest taka, że jest ona napisana w taki sposób by można było ją przeczytać w jeden wieczór- prosty język, mała objętość- i właśnie za to wielki plus dla autora.
PS: Wcześniej czytałam również trzy książki autora z serii "Masa o..." i tak jak pierwszym tomem byłam zachwycona, drugi mi się podobał, a przy trzecim miałam wrażenie, że Artur Górski serwuje już czytelnikowi tylko odgrzewane kotlety i nawija makaron na uszy, tak stwierdzam, że ta pozycja również powstała na siłę.